Tyskie osiedle S z archiwum X. Porzucona wizja miasta przyszłości miała ustalić standardy na XXI wiek

Niezbudowane nigdy osiedle S (od Stella) - bohater najnowszej wystawy w Muzeum Miejskim w Tychach - wyprzedzało mocno siermięgę lat 80., a mieszkałoby się tam pewnie wygodniej niż na większości nowych „ekskluzywnych” deweloperskich gett. Jak to niestety u nas bywa, ambicja nie poszła w parze ze sprawczością.

Osiedle Stella (lub S) to jedno z najbardziej niestandardowych i nowatorskich założeń mieszkaniowych, jakie znajdziemy w Tychach - niestety, znaleźć je można tylko na planach, makietach i w zarośniętych pozostałościach po przerwanej z braku środków budowie.

Mają rozmach…

Historia zaczyna się w szczycie ery gierkowskiego dobrobytu na kredyt - w 1974 roku. Tychy rosły jak na drożdżach, stymulowane m.in. budową olbrzymiej Fabryki Samochodów Małolitrażowych; w ramach reformy administracji do miasta wcielono okoliczne miasteczka i wsie, co rozdmuchało powierzchnię gminy do 271 km kwadratowych - to prawie tyle, co dzisiejszy Wrocław.

Miasto miało być śmiałe i z rozmachem, a władza była przychylna eksperymentom - innymi słowy, raj dla architektów. Uruchomiony we wspomnianym roku Program Rządowy 5 (PR-5) miał znaleźć nowe metody budowania mieszkań w miarę szybko, w miarę tanio i - co ważne - zdecydowanie bardziej komfortowych niż jak to w poprzednich parunastu latach zwykle bywało. Eksperymentalne osiedla miały powstać w Warszawie, Krakowie, Tychach i Zamościu. Celem programu było podniesienie jakości budownictwa mieszkaniowego i wskazanie kierunków jego rozwoju po 1990 roku. Planowane osiedla, spośród których powstało tylko Nowe Miasto II w Zamościu, miały być modelami dla następnych.

Tyska część PR-5 miała powstać w dzielnicy Żwaków - sielskim, otoczonym lasami zakątkiem między rozległymi pszczyńskimi lasami a południową częścią śródmieścia Tychów. Projektem kierowali lokalni bohaterowie - Hanna Adamczewska-Wejchert i Kazimierz Wejchert, twórcy kształtu większości śródmieścia.

Tychy w czasach rozbudowy lat 70. i 80.

Może Cię zainteresować:

Miasto ze snów czy miasto-sypialnia? Opowieść o Nowych (i nowszych) Tychach

Autor: Arkadiusz Korejwo

10/03/2024

Państwo dawało wolną rękę i możliwość naginania regulacji i norm, a fundusze wydawały się wtedy pewne - projektanci przestudiowali więc dokładnie to, co działo się wówczas w mieszkalnictwie na Zachodzie, głównie we Francji.

W efekcie miały powstać domy oraz ich otoczenie dla około 10 tysięcy ludzi; byłoby to pewnie wygodniejsze miejsce do życia niż wiele współczesnych bubli. Architekci dbali o społeczny wymiar kreślonych planów - przeprowadzono m.in. ankiety dotyczące oczekiwań co do warunków zamieszkania. (Interesujesz się Śląskiem? Zapisz się i bądź na bieżąco - https://www.slazag.pl/newsletter)

Kompozycję oparto o główną, poprowadzoną łukiem ulicę, z której mniejszymi uliczkami można było dojść do tzw. gniazd - niewielkich skupisk budynków (niskich bloków i domów w zabudowie szeregowej) będących najbliższym sąsiedztwem dla 500-1000 ludzi. Mieszkańcy różnych gniazd mieli korzystać wspólnie z pawilonów usługowych wzdłuż alei, dużego centrum handlowego (zaprojektował je Marek Dziekoński - twórca m.in. wrocławskiej Panoramy Racławickiej i Stadionu Zimowego w Tychach), trzech szkół i zieleni. Tej ostatniej miało być w bród - 1/3 ze 150 hektarów terenu inwestycji. Żwakowskie polany i potoczki miały być w dużej mierze zachowane i zaadaptowane na tereny rekreacyjne.

Ulice, jakich Polska nie widziała

Co się tyczy infrastruktury, zupełnie nowatorskim pomysłem, który miał być testowany w Tychach były dwupoziomowe ulice - dolne poziomy miały być zarezerwowane dla ruchu kołowego i parkingów, piesi mieli swobodnie chodzić górą. Miało to zapewnić atmosferę spokojnego małego miasteczka, nie hamując jednocześnie intensywnie rozwijającej się motoryzacji.

Bańka pryska

Już w pierwszej połowie lat 80. sytuacja ekonomiczne PRL zmusiła zespół do okrojenia projektu; w wersji z 1984 roku na terenie Stelli miało znajdować się mniej obiektów usługowych na rzecz zabudowy mieszkaniowej. Problemy finansowe próbowano rozwiązać przez podzielenie ciężaru inwestycji na różne przedsiębiorstwa i instytucje (kluczowym inwestorem od początku pozostawał FSM).

Rozpoczęte prace przerwano na przełomie lat 80. i 90. w obliczu bankructwa fabryki „maluchów”, która zaraz przed i zaraz po prywatyzacji na rzecz Fiata pozbywała się wszelkiego balastu. Szkielety bloków sterczały na tle sosen, wykopy fundamentów zalane wodą z wystającymi prętami zbrojeniowymi przypominały pokryte tatarakiem stawy sąsiednich lasów. W 1993 roku prywatny inwestor kupił część budowy, kończąc fragment jako Osiedle Sosnowe, resztę poddając rozbiórce.

W ostatniej dekadzie okolice te stały się łakomym kąskiem dla deweloperów, którzy zabudowali sporą część terenów przewidzianych na osiedle S swoimi „szklanymi domami”, nie dbając zbytnio o usługi, podobnie jak dzieje się to w wielu innych miejscach. Reszta terenu pozostaje względnie dzika lub powstaje tam prywatna zabudowa jednorodzinna.

Na trwającej do końca sierpnia wystawie w tyskim Muzeum Miejskim obejrzeć można rysunki, plany, zdjęcia z dokumentacji i wykonane przez studentów makiety tego miejsca. Miejsca, którego nigdy nie było, ale być może zainspiruje to, co może być - bo to, co powstaje obecnie, sprawia wrażenie mocno… niezainspirowanego.

Rzeźba Kosmosonda, osiedle D, Tychy

Może Cię zainteresować:

Gdy w PRL Tychy pachniały nowością, rzeźbiarze z krakowskiej ASP odebrali sygnał z kosmosu. Efekt: plenerowa sztuka rodem z science-fiction

Autor: Arkadiusz Korejwo

16/03/2024

PXL 20230622 192829946

Może Cię zainteresować:

Jak Tychy stały się miastem bez centrum - i co z tym obecnie się dzieje

Autor: Arkadiusz Korejwo

06/08/2023

Henryk Buszko i Aleksander Franta

Może Cię zainteresować:

Jak zbudowano najlepsze osiedle w PRL. Katowicki Tauzen miał mieć sowiecką wygodę: 1 łazienka na 5 mieszkań

Autor: Redakcja

12/03/2024

Subskrybuj ślązag.pl

google news icon