"Lubię to. Trzeba czymś żyć". Rozmowa ze skaciarzem Franciszkiem Mrzykiem

Skat to gra karciana, która szczególnie popularna jest w Niemczech i na Śląsku. Często nazywana śląskim brydżem. Szczyt popularności maratonów w skata przypadł na lata 80 ubiegłego wieku, wtedy największe z maratonów gromadziły po kilkuset zawodników. Dziś pojedyncze maratony są organizowane tylko w kilku ośrodkach, m. in. w Bieruniu. Porozmawialiśmy z organizatorem bieruńskich turniejów Franciszkiem Mrzykiem.

Tomasz Stankiewicz: Jak zaczęła się Pana przygoda ze skatem?

Franciszek Mrzyk: W skata zaczęliśmy grać, bo kiedyś nie było telewizji tylko radio. Gram odkąd miałem 10 lat. Z ojcem chodziliśmy do szewca, no i się w skata grało. Jakąś rozrywkę trzeba było mieć. Gdzie się do domu zajrzało tam się w skata rąbało. Potem już te karty były tak zniszczone, że się do niczego nie nadawały. Co bogatsi grali po dwa i trzy dni. My za bajtla siedząc i patrząc, uczyliśmy się grać i to weszło nam w krew. To jest śląski brydż i teraz musimy dbać i pielęgnować tę piękną tradycję gry w skata.

„Działam dalej. Lubię to. Trzeba czymś żyć” – Franciszek Mrzyk

W jaki sposób zaczął się Pana epizod ze skatem w KS Unii?

Moja przygoda z sekcją skata w Bieruniu zaczęła się 27 lat temu. Koledze znudziło się prowadzenie sekcji i w związku z tym członkowie naszej sekcji wybrali mnie do zarządu, a zarząd ogłosił mnie kierownikiem sekcji. Wszyscy mówią prezes skata, ale w KS Unii mamy sekcje, a każda sekcja ma kierownika. Od tego zaczęła się moja praca w sekcji.

Zacząłem z „grubej rury” robiąc cykliczne maratony. Z początku uczestniczyło w nich po 70 osób z powiatu bieruńsko-lędzińskiego, z Tychów. Od 5 maratonu to się rozszerzyło na cały Śląsk. Wtedy uczestników było aż 120. Maratony odbywały się swego czasu w „Jutrzence”. Był poczęstunek i było też bardzo dużo nagród. Przyjeżdżało do nas wiele osób z całego Śląska i z Cieszyna, a nawet z Niemiec. Maraton był na tyle znany, że gdziekolwiek pojechaliśmy, czy to na ligowe czy jakieś inne zawody to pytano mnie, kiedy znowu zorganizuje maraton w Bieruniu. Także bardzo dobrze to szło, a w zasadzie dalej dobrze idzie, tylko, że covid jednak zrobił swoje.

Przed pandemią na sekcyjne turnieje przychodziło około 26 uczestników, w tej chwili jest to 18 osób. Coraz to więcej nas ubywa. Zaraz będę kończył te 79 lat, także już swój wiek mam. Ale działam dalej. Lubię to. Trzeba czymś żyć po prostu. My się tym nie przejmujemy, bawimy się w skata i gramy dalej. Tylko tych sponsorów trochę ubyło, co widać wszędzie. Sekcje KS Unii też dostają coraz mniej, ale musimy sobie z tym radzić.

Bieruńscy skaciarze

Obecnie co czwartek odbywają się u nas turnieje. Ostatnio były Mistrzostwa Polski za rok 2020, a w Listopadzie będą mistrzostwa za 2021 rok. Uczestniczymy we wszystkich rozgrywkach m. in. w drużynowych pucharach polski. Kiedyś nasza sekcja miała trzy drużyny, teraz mamy jedną.

Gdzie jest najwięcej klubów sportowych grających w skata?

Najwięcej klubów mają Tychy. Dodatkowo w okolicach jest klub w Lędzinach, Imielinie i Chełmie Śląskim. W Katowicach natomiast jest potężna sekcja w Szopienicach. A tak to na Śląsku różnie są porozrzucane sekcje skata.

Jakie sukcesy ma sekcja skata KS Unii Bieruń?

Osobiście byłem kilka razy mistrzem turniejów letnich. Moi zawodnicy też byli mistrzami i to kilkukrotnie. Mamy w sekcji dwie kobiety – mistrzynie Polski i Europy, które grają dobrze i na poziomie. Skaciorze z naszej sekcji zdobywali nagrody i u nas w Bieruniu i w Tychach. Mamy czym się pochwalić.

-------------------------------

Franciszek Mrzyk pasjonat i kierownik sekcji skata przy KS Unia Bieruń. Od lat organizuje maratony i turnieje skata. W tym roku został uhonorowany specjalnym odznaczeniem z okazji 30-lecia samorządu Bierunia, jako niestrudzony promotor sportu i integrator społeczności lokalnej.