Nawiedzony dom w Tychach – czy w budynku przy ulicy Marzanny „straszy”?

Opuszczony dom przy ulicy Marzanny w Tychach ma opinię miejsca, w którym straszy. Budynku doglądają stróże, jednak od długiego czasu nikt tam nie mieszka.

Ante hamersmit V Qo7y Rk WBI8 unsplash

O „nawiedzonym domu” w Tychach trudno jest w sieci znaleźć konkretne informacje. Pojawia się on jednak na kilku listach miejsc, w których straszy w Polsce.

Dom przy ulicy Marzanny to ceglany budynek, który jest własnością miasta. W domu nie mieszka nikt od wielu lat, natomiast doglądają go zatrudnieni przez miasto stróże, ponieważ do posiadłości należy również spory kawałek ziemi o dużej wartości. Jak wynika z opisywanych na nielicznych forach internetowych informacji, osoby, które doglądają budynku nie zagrzewają w pracy miejsca przez długi czas – zwalniają się po dwóch, trzech miesiącach.

Dom został wspomniany miedzy innymi na forum Zastraszacze, spośród 34 nawiedzonych miejsc w Polsce. Co sprawia, że dom ma opinię budynku, w którym straszy?

W zasadzie trudno znaleźć jakiekolwiek wzmianki na temat tego, co działo się w domu, zanim został opuszczony. Jedyna informacja to wpis z 2015 roku na jednym z forów, w którym użytkownik twierdzi, że zamordowano tam całą rodzinę. Konkretnych dowodów, a w szczególności potwierdzenia plotki w innych komentarzach brak.

Na forum paranormalne.pl możemy jednak przeczytać wpis jednego ze stróżów z 2008 roku, który pracował na terenie obiektu. Opisuje on, że podczas pewnej nocy widział zapalające się i gasnące światło w jednym z pokoi budynku. Jak opisuje, gdy poszedł na obchód w stronę domu, światło wciąż zapalało się i gasło.

Wróciłem do budki wziąłem gaz łzawiący jako iż nie wiedziałem kogo tam spotkać a bezpieczeństwo to podstawa i wyruszyłem złapać rabusia. Wszedłem do domu po cichu i skradając się poszedłem na pierwsze piętro i ukradkiem podążałem ku wciąż oświetlającym i gaszącym się pomieszczeniu. Gdy wszedłem do środka nikogo tam nie znalazłem, a ze sprzętu oświetleniowego była jedynie jedna lampka ze stłuczoną żarówka... Sprawdziłem resztę domu sądząc że złodziej nadal się w nim znajduje. Nie znalazłem nikogo, wszystkie okna i tylne drzwi były zamknięte. Wróciłem do pierwszego pokoju by sprawdzić dokładnie czy ktoś się tam nie ukrywa. Po pełnej inspekcji stwierdziłem że nikogo nie ma. Postanowiłem wyjść z pokoju i udać że zszedłem na dół, a następnie obserwować pokój z ukrycia. Światło już nie zabłysło lecz czułem ciągły przeciąg zmieniający się na zmianę z zimnego w ciepłe powietrze...

Cały post dostępny jest na stronie. Na różnych forach komentatorzy zwracają jednak uwagę, że gasnące i zapalające się światło mogło być na przykład promieniem latarki osoby, która weszła do budynku, a potem uciekła, zanim stróż zdążył wejść do budynku.

Dom leży w odległości kilkuset metrów od hotelu Aros na ulicy Oświęcimskiej i niecałego kilometra od cmentarza komunalnego na Wartogłowcu. Aktualnych informacji o opuszczonym domu na ulicy Marzanny na razie brak, budynek natomiast nadal pozostaje niezamieszkały.