Piłkarski GKS Tychy: średni sezon, wielkie zmiany i pytania o przyszłość

Piłkarski Śląsk i Polska nie może wyjść z podziwu po wyczynie Ruchu Chorzów - w kilka sezonów klub odrodził się niczym feniks. Powrót do elity Niebiescy przypieczętowali wygraną z GKS Tychy - drużyną, przed którą również szykuje się ciekawa przyszłość - a być moźe długo wyczekiwany przełom.

Po sobotniej, kończącej rozgrywki 34. kolejce piłkarskiej Fortuna 1 Ligi zewsząd (szczególnie na Śląsku, gdzie legenda tej drużyny jest w wielu miejscach od pokoleń fundamentem tożsamości) słychać o niesamowitym wyczynie, jakiego dokonał w tym sezonie Ruch Chorzów, awansując po latach wielkiej smuty trzeci raz z rzędu „z marszu” ligę wyżej - tym razem do tej najwyższej.

Niebiescy zajęli w końcowej tabeli drugie miejsce, co dało im pewny awans do grona polskiej piłkarskiej elity. Awans do Ekstraklasy przypieczętowali wygrywając 1:0 z kończącym sezon 2022/2023 w dolnej połowie drużyną GKS-u Tychy.

Mieliśmy zupełnie inne oczekiwania, ale liga nas zweryfikowała. Chcieliśmy grać o najwyższe cele, a sezon w naszym wykonaniu był po prostu słaby. Zakończyliśmy go dopiero na trzynastym miejscu i na pewno nikt nie jest zadowolony. Trzeba teraz zresetować głowy i od następnego sezonu zrobić wszystko, żeby na koniec cieszyć się jak Ruch – mówił zaraz po spotkaniu Mateusz Radecki, pomocnik GKS Tychy.

Tyszanie zdołali co prawda postraszyć ekipę Ruchu paroma udanymi akcjami, zanim ta objęła prowadzenie - co było o tyle istotne, że w wypadku przegranej albo remisu „chorzowscy” musieliby wakczyć o awans do najwyższej dywizji rozgrywek w barażach. Generalnie jednak mijający sezon nie należał do zbyt udanych dla „trójkolorowych” - wiosną doszło w Tychach z uwagi na słabe wyniki do zmiany pierwszego trenera.

Ruch wrócił z dna na szczyty w kilka lat. W Tychach proces trwa długo

Apetyty w Tychach są duże - tym bardziej, że „trójkolorowi” sami otarli się dwa sezony temu o Ekstraklasę (odpadli wtedy w barażach z Górnikiem Łęczna); w 2020 roku natomiast walczyli aż do dogrywki o półfinał Pucharu Polski. Drużyna z ulicy Edukacji czeka na awans już przeszło czterdzieści lat - po błyskawicznym wdrapaniu się na szczyty w latach 70 (klub istnieje od 1971 roku) nastąpił krach, po którym marazm ciągnął się dekadami - z takimi epizodami jak skutkująca ostatecznie likwidacją klubu fuzja z Sokołem Pniewy - aż do pierwszej dekady XXI wieku.

Pod jej koniec klub stanął wreszcie na nogi - został przeorganizowany i znacznie doinwestowany z miejskiej kasy i przez nowych sponsorów. Jako jeden z pierwszych w regionie otrzymał spełniający standardy UEFA nowy stadion. Stało się to niewątpliwie w dużej mierze dzięki zaangażowaniu mocno zainteresowanego sprawami sportu prezydenta Andrzeja Dziuby (zanim został prezydentem miasta, w latach 90 Dziuba skutecznie prezesował hokejowemu GKS-owi Tychy). Po oddaniu sterów prywatnemu kapitałowi ten etap właśnie dobiega końca.

Kontrowersyjny inwestor budzi wątpliwości

W tym roku, po wielu latach inwestycji i budowania marki, związana z prezydentem ekipa w znacznej mierze ustąpiła z zarządzania „perłą w koronie” tyskiego samorządu. Jak to bywa w polskim futbolu, poszukiwanie nowego włodarza zdolnego zainwestować w tyski klub przypominały momentami tragikomedię - przez stolik negocjacyjny zdążyli przewinąć się hochsztaplerzy z Meksyku i równie wątpliwej reputacji Włosi. W końcu udało się znaleźć rzetelnych biznesmenów - zdają się oni jednak trochę "nie łapać" świata piłki nożnej.

Około 70% akcji spółki, która zarządza drużyną (stadion został przy gminie) sprzedano bowiem za około 1,5 miliona euro amerykańskiej grupie Pacific Media Group (PMG), której poczynania w podobnego kalibru zachodnioeuropejskich klubach pozostawiają wiele do życzenia - w kilka lat odkąd PMG zaczęło w nich wprowadzać swoje porządki, kluby te mają mierne bądź słabe wyniki w swoich ligach, a wartościowi zawodnicy zamiast budować drużyny są raczej sprzedawani po „odchowaniu”, co pokazuje zwłaszcza przypadek klubu z belgijskiego Mons.

Z końcem maja, niecałe dwa miesiące po omawianej transakcji, oddanie sterów zostało przypieczętowane ustąpieniem z funkcji prezesa klubu zatrudnionego w 2019 menedżera i byłego dziennikarza sportowego Leszka Bartnickiego, który wedle umowy zachował tę funkcję mimo utraty większościowego pakietu przez tyski samorząd. Tym samym zarząd skurczył się do dwóch osób z ramienia amerykańskiej spółki; brew podnosić może fakt, że Maximilian Kuthny - jeden z nowych członków zarządu KP GKS Tychy z ramienia PMG - stwierdził w oświadczeniu, że byli decyzją Bartnickiego „zaskoczeni”.

Czy nowy trener powtórzy "cud z Radomia"?

Na przeciwnym do wątpliwości i zamieszania wokół nowego właściciela „skrzydle” można postawić nadzieje związane z Dariuszem Banasikiem, nowym szkoleniowcem „trójkolorowych”, którym został w trakcie tegorocznej rundy wiosennej. Banasik zdołał w 2021 roku wprowadzić Radomiaka Radom do Ekstraklasy po 36 latach przerwy - dziś twierdzi, że drużyna którą teraz objął ma już solidne podstawy, a warunki pracy określa jako „świetne”.

Nie mówię że miejsce jest adekwatne do tego, jak skończyliśmy sezon, bo na pewno można było parę punktów więcej zrobić, no ale na pewno my musimy od początku budować ten zespół na kolejny sezon, zapomnieć o tym sezonie (…) Ja też jestem po to tutaj, żeby zbudować zespół, który będzie walczył o inne cele - mówił po meczu zamykającym słaby sezon nowy selekcjoner GKS-u Tychy.

Cechą charakterystyczną obecnego GKS-u Tychy jest wyjątkowo młody skład złożony w dużej mierze z wychowanków klubu, co wydaje się być atutem - bo fakt, że GKS to dobra kuźnia talentów, udowodnić mogą liczne powołania wychowanków do młodzieżowych reprezentacji Polski, a także np. historia Jakuba Kiwiora, który po początkach w Tychach trafił w tym roku do Arsenalu Londyn. Tyski klub współprowadzi ponadto od czterech lat piłkarską klasę mistrzostwa sportowego w zespole szkół nr 1, której jeden z absolwentów Krzysztof Machowski zdołał już trafić do reprezentacji kraju w kategorii U-20.

Czy po latach mozolnego dźwigania tyskiego futbolu biznesowe posunięcia Pacific Media Group „zakotwiczą” wahający się GKS na pozycji pierwszoligowego średniaka? A może jednak nowi właściciele z USA wyciągnęli wnioski z kiepskich wyników ich zachodnich drużyn i gorącej krytyki, jaka wylała się na nich ze strony tamtejszych kibiców? Czy w końcu opłaci się wiara w to, że „cała nadzieja w młodzieży” i czy trener Banasik powtórzy fenomenalny wyczyn z czasów spędzonych w Radomiu - odpowiedzi na te pytania będą z pewnością wyczekiwane w czasie letniej przerwy przez wszystkich kibiców drużyny z adresem przy Edukacji 7 w Tychach.