Wielki talent opuszcza GKS Tychy. "Dla nas to bolesne"

Kilka lat temu było o nim głośno, gdy tuż przed 16. urodzinami przez moment był kapitanem GKS-u Tychy. Już wtedy kibice wiązali wielkie nadzieje z Janem Biegańskim. 18-latek jednak uznał, że poszuka szczęścia w wyższej lidze i na drugim końcu Polski.

Biegan

Jan Biegański w tym sezonie był ważną postacią GKS-u Tychy. 18-letni piłkarz regularnie wychodził w pierwszym składzie i udowodnił, że jest już gotowy na seniorską piłkę. Nikt jednak nie spodziewał się, że pomocnik zdecyduje się rozwijać w zupełnie innym klubie.

Nastolatek jednak ma ważny kontrakt tylko do końca grudnia tego roku. Biegański mógł zatem bez wiedzy klubu i za darmo znaleźć sobie nowego pracodawcę. Tak też zrobił i już w poniedziałek zapadła ostateczna decyzja o odejściu.

Strata tyszan odbiła się szerokim echem. W "Magazynie Fortuna 1. liga" głos zabrał prezes Leszek Bartnicki. Tłumaczy, że klub zrobił wszystko, aby go zatrzymać.

- Dla nas to jest bolesne, że Janek odchodzi. Pracowaliśmy nad tym, żeby przedłużyć z nim kontrakt, mniej więcej od Świąt Wielkanocnych. Proszę mi uwierzyć, że używaliśmy wielu argumentów, żeby go przekonać. Ale cóż... Widocznie Tychy okazały się już dla niego za małe - mówił Bartnicki w w Polsacie Sport.

Szybko okazało się, gdzie Biegański będzie kontynuować karierę. Skusiła go Lechia Gdańsk, czyli dziesiąta drużyna PKO Ekstraklasy. 18-latek związał się umową aż do 30 czerwca 2025 roku, ale z pewnością liczy, że gdański klub będzie tylko przystankiem na drodze do jeszcze silniejszej drużyny. Już zresztą było głośno o zainteresowaniu ze strony Lazio Rzym.

- Do wyboru Lechii skłoniły mnie plany, które przedstawił mi trener oraz możliwość rozwoju. Chcę tutaj zostawić po sobie dobre wrażenie - mówi zawodnik w rozmowie z oficjalną stroną Lechii.

Utalentowany pomocnik do GKS-u Tychy trafił w 2015 roku. Po trzech latach zadebiutował w I lidze. Co ciekawe, zapisał się w historii klubu jako najmłodszy kapitan. Tego zaszczytu dostąpił tuż przed 16. urodzinami. Wiele osób wierzyło, że to będzie piłkarz na lata, ale stało się inaczej. To jednak nie zniechęca klubu do stawiania na utalentowaną młodzież.

- Życzę mu szczęścia, a my będziemy tutaj kolejnych "Biegańskich" przygotowywać. Jeszcze w tym tygodniu podpiszemy kontrakty z bardzo zdolnymi młodzieżowcami, mamy bardzo zdolny rocznik 2004. Na Biegańskim świat się nie kończy, a może kiedyś z wielomilionowego transferu, z funduszu solidarnościowego coś do nas spłynie - komentuje prezes.

fot. Facebook/Lechia Gdańsk