Do szpitala prywatnym samochodem. LPR nie doleciał!

Pilna pomoc dla małego dziecka i brak karetki pogotowia, która może jej udzielić. To dopiero początek absurdalnej historii z ul. Tetmajera, której finał mógł być tragiczny...

Chwilę po 19:00 otrzymano zgłoszenie z prośbą o pomoc dla małego dziecka. Okazało się, że połknęło ono klocek. Mogło oddychać, ale z trudem. W związku z brakiem wolnej karetki pogotowia, która mogłaby dojechać na miejsce zdarzenia - zadysponowano śmigłowiec LPR z Katowic. Strażacy zabezpieczyli i wyznaczyli miejsce do lądowania na parkingu supermarketu w pobliżu domu dziecka. Okazało się, że śmigłowiec nie przyleci. Przyczyną okazał się zmierzch oraz brak wyznaczonego w Tychach tzw. lądowiska gminnego. Załoga LPR na miejsca zdarzenia została przywieziona przez szopienickich strażaków. Na miejscu lekarz podjął decyzję o konieczności przetransportowania dziecka do szpitala dziecięcego w Katowicach-Ligocie. Maluch został tam przewieziony... prywatnym samochodem wraz z rodzicem oraz lekarzem i ratownikiem.

zdj. 112Tychy - Tyskie Służby Ratunkowe